KryptoKawiarnia na rogu blockchaina
Pewnego słonecznego poranka postanowiłem wypróbować nową kawiarnię, która otworzyła się niedaleko mojego domu – „KryptoKawiarnię”. Z zewnątrz wyglądała jak każda inna kawiarnia z latte i ciastkami w menu. Jednak kiedy wszedłem do środka, zrozumiałem, że nie jest to zwykłe miejsce.
Na ścianie wisiały obrazy przedstawiające słynnych „krypto-milionerów”, a w tle leciała muzyka zespołu o nazwie „The Blockchains”. Przy jednym ze stolików siedział mężczyzna, który gorączkowo pisał coś na laptopie, a obok niego leżała kopaćka – pewnie „kopacz kryptowalut” w przerwie od pracy.
Podszedłem do kasy, żeby złożyć zamówienie. Miałem ochotę na kawę i ciastko. „To będzie 0,00015 Bitcoina” – powiedziała mi uśmiechnięta baristka. „A jeśli chciałbyś zapłacić w Dogecoinie, mamy dzisiaj promocję – ciastko w gratisie!”. Szybko wyjąłem telefon i przesłałem odpowiednią ilość kryptowaluty.
Podczas picia kawy zauważyłem, że obok siedzi kobieta, która czytała gazetę o nazwie „Krypto News”. Pod nagłówkiem głównym widniał tytuł: „KryptoKot sprzedany za rekordowe 300 Etherów!”. Pomyślałem, że może powinienem zainwestować w wirtualne zwierzęta. Po skończeniu kawy zdecydowałem się na deser – „KryptoTiramisu”. Było pyszne, choć niczym nie różniło się od zwykłego tiramisu. Może magia tkwiła w nazwie?
Na koniec, kiedy opuszczałem KryptoKawiarnię, baristka podała mi wizytówkę. „Jeśli chciałbyś do nas wrócić, skanuj ten kod QR. Znajdziesz tam naszą kryptowalutową kartę lojalnościową. Po dziesięciu kawach, jedenasta jest za darmo… w Litecoinie!”. Uśmiechnąłem się, podziękowałem i wyszedłem, zastanawiając się, czy cały świat pójdzie w tym krypto-kierunku. Jedno jest pewne, moje poranki nigdy nie były tak ekscytujące. A może to po prostu kofeina?