BitPociąg do KryptoMiasta

Czas czytania w minutach: 2

BitPociąg do KryptoMiasta

Wziąłem ostatnio bilet na nowo otwartą linię kolejową – BitPociąg. Linia ta prowadziła prosto do KryptoMiasta, miejsca, gdzie wszyscy mieszkańcy rozmawiają w języku blockchaina, a bankomaty wypluwają kolorowe żetony zamiast tradycyjnych banknotów.

Już na początek podróży zorientowałem się, że nie jest to zwykły pociąg. Konduktor, zamiast biletu, poprosił o mój publiczny klucz. A obok siedział ktoś, kto wyglądał jak górnik, ale zamiast kilofa miał przy sobie potężne komputery. Okazało się, że kopie Ether w drodze do pracy. Efektywne, prawda?

Po przybyciu do KryptoMiasta, zorientowałem się, że tradycyjne pieniądze są tu zupełnie bezużyteczne. W kawiarni na rogu zamiast napiwku zostawiało się Satoshi, a w parku dzieci bawiły się w „schowaj krypto”, gdzie zamiast chować się same, chowały swoje wirtualne portfele. W centrum miasta stał wielki budynek z napisem „Giełda”, ale zamiast akcji, handlowano tam… no właśnie, co? Podobno najnowszym hitem była moneta oparta na technologii śledzenia prania brudnych skarpetek. Kto by pomyślał!

Postanowiłem zjeść obiad w lokalnej restauracji. Zamówiłem „KryptoBurgera” za 0,0023 Bitcoina. Kelner przyszedł do mnie z małym urządzeniem, na którym widniał napis „Tylko płatności błyskawiczne!”. Po chwili moje żetony zostały przetransferowane, a ja dostałem w zamian pyszny burger. W drodze powrotnej spotkałem sprzedawcę balonów, który oferował „KryptoBalony”. Pytam: „Co w nich jest takiego krypto?”. Odpowiedział: „Nic, ale brzmi fajnie, prawda?”. Musiałem się z nim zgodzić.

Wróciwszy do domu zastanawiałem się, czy KryptoMiasto to przyszłość, czy może tylko chwilowa moda? Jedno jest pewne: świat finansów nigdy nie był tak ekscytujący. Ale póki co, zostawię moją krypto-ekscytację w KryptoMieście i wrócę do mojego starego, dobrego portfela. Chociaż… może kupię sobie ten balon?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Zakaz kopiowania treści