Znacie ich wszyscy. Mistrzowie wszechwiedzy o przyszłości rynku. Ci sami, którzy, gdy Bitcoin szoruje po dnie, wieszczą dalszy upadek, a kiedy zbliża się do rekordów – zapewniają, że niebo jest granicą. „Wróżbici trendu” – ulubieńcy mediów i wątpliwe źródło uspokojenia dla każdego inwestora. Bo przecież, kto by nie chciał słuchać ludzi, którzy są pewni, że „będzie rosło, skoro rośnie” i „spadnie, skoro spada”?
Przepowiednie oparte na… trendzie dnia
Nie ma się co dziwić, że są wśród nas – każdy z nas przecież marzy o rynku tak przewidywalnym, że wróżbici są tu jak gwiazdy telenoweli. Grają, rzecz jasna, pierwszoplanową rolę i nie mają sobie równych, jeśli chodzi o analizę tego, co już się wydarzyło. Wzrosty? Będzie rosnąć! Spadki? Będzie spadać! Proste, nie? Tak proste, że nawet karty Tarota mogą im pozazdrościć.
Prawdopodobieństwo na poziomie rzutu monetą
Każdy „wróżbita” wie, że najlepszy sposób, by nigdy się nie pomylić, to przewidywać to, co już się dzieje. Dlatego, gdy ceny spadają, wszyscy wiemy, co będzie dalej – no tak, będzie jeszcze gorzej! A gdy rynek zalicza odbicie, wszyscy jednogłośnie trąbią, że to już początek kosmicznych wzrostów. Tak oto narodziła się logika, która bije na głowę nawet najbardziej zaawansowane systemy analityczne: „jak jest, tak będzie, aż przestanie być”.
Specjaliści od emocji – Twoich, nie swoich!
Tu dochodzimy do sedna sprawy. To nie jest analiza rynkowa, to sport emocjonalny! Najlepsi wróżbici to sprytni psychologowie – wiedzą, że kiedy inwestorzy drżą o swoje oszczędności, łatwiej przyjąć ich wizję „końca świata”, niż przyznać, że rynek po prostu… jest nieprzewidywalny.
Na wzrostach mają za zadanie podsycać emocje: „kupić więcej!”, „nie przegapcie okazji życia!”. Na spadkach? „Trzymajcie się, uciekajcie, kryptokatastrofa nadchodzi!” Ich sztuka polega na mówieniu, co już się wydarzyło, z pełnym przekonaniem, że zjawiska te będą trwać, jakby były zapisane w gwiazdach.
Rozrywka? Tak. Analiza? Niekoniecznie.
Wielu inwestorów złapało się już na ten schemat, tracąc nie tylko kapitał, ale też i nerwy. Ale może właśnie w tym tkwi urok tego rynku? W końcu kto nie chce usłyszeć, że przyszłość jest jasna, a los przewidywalny? Problem tylko w tym, że wróżbici nie grają swoimi pieniędzmi – bawią się naszymi emocjami. I choć przez chwilę ich rady brzmią uspokajająco, to w dłuższej perspektywie są jak jedzenie popcornu – szybko się kończy i pozostawia głód… prawdziwych odpowiedzi.
W co więc wierzyć?
Może czas zmienić kanał i przestać wierzyć w wróżby, które mają mniej wspólnego z analizą, a więcej z dobrym przedstawieniem. Może lepiej słuchać tych, którzy nie boją się przyznać, że rynek jest kapryśny i nieobliczalny. Bo w końcu, prawdziwi analitycy mówią o tym, co może się wydarzyć, zamiast bez końca analizować to, co się już wydarzyło.
Ale nie zapomnijmy – „wróżbici trendu” zawsze będą na posterunku, gotowi przyklasnąć każdemu nowemu ruchowi rynku. Z nimi nigdy nie będzie nudno. Więc jeśli szukasz rozrywki, zaglądaj śmiało. Ale pamiętaj: na rynku jak w życiu, najlepiej trzymać się zdrowego rozsądku i nie ufać bezkrytycznie tym, którzy „wszystko wiedzą”.
