Halving nadchodzi, a ja tonę w zalewie linków
Współczesność przyzwyczaiła nas do pewnych standardów. W erze cyfrowej, gdy każdy z nas ma dostęp do nieskończonych zasobów wiedzy, oczekujemy, że płacąc za edukację, dostaniemy coś więcej niż tylko podstawy, które można znaleźć na YouTube czy w bezpłatnych artykułach. Szczególnie, gdy temat jest tak dynamiczny jak kryptowaluty, a ważne wydarzenie – halving – zbliża się wielkimi krokami. Z wielkim optymizmem zdecydowałem się na szkolenie Pana Phila Koniecznego. Wydatek był spory, ale przecież inwestycja w wiedzę zawsze się opłaca, prawda? Niestety, moje oczekiwania były zbyt duże w porównaniu z tym, co otrzymałem. Zamiast aktualnych treści i konkretnych narzędzi do przygotowania się na zbliżający się halving, dostałem… linki. Linki do kolejnych płatnych szkoleń innych mentorów. Jakby samo szkolenie stało się jedynie platformą marketingową dla innych „ekspertów”.
Czuję się jak uczestnik biegu z przeszkodami, gdzie każda przeszkoda to kolejny link do płatnego materiału. A metą, której tak bardzo pragnę, jest wiedza na temat zbliżającego się halvingu. Wiedza, która pozwoli mi podjąć świadome decyzje i zrozumieć rynek. To przypomina mi sytuację z targami, gdzie każdy stoisko to kolejny sprzedawca, próbujący przekonać nas do swojego produktu. Tylko że ja nie przyszedłem na targi. Zapisałem się na szkolenie. Chciałem wiedzy, a nie kolejnych ofert.
W erze informacji, gdzie treść jest królem, płacąc za edukację, powinniśmy dostawać aktualne, konkretne i praktyczne materiały. Szczególnie w tak zmiennym świecie, jakim są kryptowaluty. Szkolenie powinno być inwestycją w przyszłość, a nie wejściówką do labiryntu płatnych linków. Oby przyszłe szkolenia, na które się zapiszę, były bardziej wartościowe i konkretne. Bo inwestowanie w wiedzę to coś więcej niż klikanie w kolejne linki. To proces, w którym mentor i uczestnik idą ramię w ramię, dążąc do wspólnego celu: zrozumienia i sukcesu.