Czas czytania w minutach: 8

Mam dość

Mam dość tego świata, dość fałszywości i pustki wokół.
Każdy dzień to walka, a ja już zmęczony, szukam ukojenia, lecz znajduję tylko kolejne bariery.
Kurwa, czasem czuję, że to wszystko nie ma sensu.

Mówią, że życie to dar, ale co z tego, gdy dar ten jest owinięty w kłamstwa?
Gdzie jest prawda, autentyczność, gdzie ludzkie oblicza bez masek?
Pierdolę te gierki, manipulacje, codzienne teatry, w których muszę brać udział.

Ale choć wypowiadam te słowa, wiem, że gdzieś w głębi jest siła,
Siła, która każe mi walczyć, stać się lepszym, nie dla nich, ale dla siebie.
Nie chcę być już marionetką w ich rękach, nie dam sobie więcej wmawiać, że nie mam wyboru.

Przez te burze przejdę, może nawet znajdę schronienie, spokój,
Miejscem tym będzie moje wnętrze, mój mały, prywatny azyl.
Kurwa, może właśnie o to chodzi, by znaleźć siebie pośród tego chaosu.

Nie odpuszczę, choć łatwo byłoby się poddać.
W tym wszystkim jest lekcja, choćby najtrudniejsza –
Że warto walczyć o prawdę, o siebie, nawet jeśli cały świat zdaje się mówić inaczej.

Mam już dosyć udawania, że wszystko jest w porządku, kiedy tak nie jest. Dosyć tego, że muszę zaciskać zęby, gdy fałsz krzyczy mi prosto w twarz. Czas zacząć mówić głośno to, co czuję, bez filtrów, bez lęku przed sądem innych.

Mam już dosyć tego, że próbują mnie zmusić do milczenia, Do zgody na kompromisy, które tylko duszą, a nie pomagają rosnąć. Kurwa, nie zamierzam już dłużej tkwić w miejscu, które mnie nie akceptuje, które mnie ogranicza.

Tak, mam dość! Mam dosyć bycia kawałkiem w ich układance, Gdzie jedynym celem jest zachowanie status quo, które służy innym, a nie mnie. Mam już serdecznie dosyć tych, którzy mówią mi, jak mam żyć, nie znając mojej prawdy.

Więc pierdolę to, ruszam dalej, w stronę tego, co prawdziwe, Tam, gdzie mogę być sobą, bez maski, bez teatru. Tak, mam dosyć – ale to nie koniec. To początek mojej prawdziwej drogi.

Nie dam się już więcej zgnieść pod ciężarem oczekiwań, które nie są moimi. Mam dosyć udawania kogoś, kim nie jestem, by zadowolić innych.

Kurwa, dosyć tych kajdan! Rzucam je teraz, z całej siły. Nie interesuje mnie już gra, w którą wszyscy grają, Gra, w której prawdziwe ja musi umrzeć, by przeżyć fałszywe ja.

Mam już dosyć, że każdy dzień jest walką o akceptację w oczach tych, których nawet nie szanuję. Dosyć tych, którzy mówią, że wiedzą lepiej, co jest dla mnie dobre. Dosyć karmienia mnie słodkimi kłamstwami, które mają smak goryczy.

Więc idę dalej, sam, może samotnie, ale przynajmniej wolny. Wolny od fałszu, wolny od gier, które nic nie znaczą, Wolny od ciągłego zaglądania w oczy innych, szukając aprobaty.

Tak, mam już serdecznie dosyć. Ale to jest właśnie siła – siła, by wstać i powiedzieć: już wystarczy. To moja decyzja, moja wolność, moja droga. I niech każdy krok, choć ciężki, będzie świadectwem tej siły, którą w sobie znajduję.

Nie jestem już więźniem, jestem twórcą własnego życia. Nie dam sobie już więcej wmówić, że nie mam wyboru. Bo mam – i wybieram być prawdziwy, niezależnie od wszystkiego.

I choć droga ta może być pełna przeszkód, nie obawiam się iść dalej. Mam dosyć cofania się, dosyć stania w miejscu. Czas na ruch naprzód, czas na zmiany, które prowadzą do wolności.

Kurwa, czasem trzeba rzucić wszystko, co znamy, by odnaleźć to, co jest prawdziwe. Nie potrzebuję już pozwolenia, aby żyć według własnych zasad. Mam dosyć ciągłego szukania uzasadnienia dla mojego istnienia.

Niech mówią, co chcą, niech myślą, co chcą. To już nie moja sprawa. Jestem zmęczony byciem kimś, kim nie jestem – to mija się z celem. Chcę oddychać pełną piersią, żyć, nie przeżywać.

Tak, mam dosyć. Mam dosyć ograniczeń, które mi narzucają. Mam dosyć bycia cichym, kiedy w środku wszystko krzyczy. To moje życie, moje decyzje, moje konsekwencje.

Więc stawiam na swoje. Odzyskuję kontrolę nad swoim losem. Nie dam się już wciągnąć w wir chaosu, który nie służy nikomu. Mam dosyć bycia pionkiem – teraz gram na własnych zasadach.

Z tej podróży, którą rozpoczynam, wyniosę coś więcej niż tylko wspomnienia. Wyniosę siebie – prawdziwego, nieokiełznanego, wolnego. I nie, nie jestem już sam, bo na tej drodze spotkam tych, co też mają dosyć.

Jesteśmy wspólnotą, której nie da się już zignorować. Razem, choć każdy z nas idzie własną ścieżką, tworzymy nowy obraz świata. Świat, gdzie “mam dosyć” to początek, nie koniec. Świat, gdzie każdy krok to deklaracja wolności.

Niech ten głos, który wykrzykuje “mam dosyć”, stanie się echo w sercach innych. Echo, które roznosi się daleko, przenikając przez mury strachu i zwątpienia. To nie jest tylko mój bunt, to ruch, który zaczyna się od pojedynczych głosów.

Mam dosyć bycia cichym świadkiem tego, co niesprawiedliwe i błędne. Mój gniew, moja frustracja, to nie są tylko puste słowa – to iskry zmian. Niech każdy, kto czuje to samo, wie, że nie jest sam.

Tak, powiedziałem “mam dosyć”, ale to nie rezygnacja – to przebudzenie. To znak, że czas zacząć działać, nie tylko myśleć czy marzyć. Mam dosyć marzeń, które zatrzymują się na “być może” – teraz działam.

Działam, bo wierzę, że można inaczej, że można lepiej. Nie akceptuję świata, który ignoruje nasze głosy, nasze potrzeby. Każde “mam dosyć” to krok ku przyszłości, w której mamy głos.

Niech nasze kroki, nasze słowa, nasze działania, mówią jasno: Nie zgadzamy się na mniej, niż zasługujemy. Nie zgadzamy się na życie w cieniu, w milczeniu, w strachu.

Mam dosyć – i to jest moje prawo, moje przekonanie, moja siła. Nie jestem tu, aby prosić o zmiany – jestem tu, aby je tworzyć. Nie jestem tu, aby szeptem wyrażać bunt – jestem tu, aby krzyczeć go na cały świat.

Tak, mam dosyć, ale to nie koniec mojej historii – to jej najważniejszy rozdział. Rozdział, w którym ja, Ty, my wszyscy, odzyskujemy kontrolę. To nasza historia, nasza przyszłość, nasz świat – i nikt nie może nam tego odebrać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Zakaz kopiowania treści