Czas czytania w minutach: 2

Ewolucja bycia sobą w świecie cyfrowym

Za czasów naszych dziadków, kiedy świat był prostszy, „bycie sobą” było pojęciem jednoznacznym. Określali się przez swoją pracę, rodzinę, pasje i miejscowe społeczności. Dziś, w erze cyfrowej, definicja tożsamości stała się bardziej skomplikowana. Portale społecznościowe, aplikacje i serwisy internetowe stały się nową areną, na której każdy z nas staje się aktorem. Wybieramy zdjęcia, które przedstawiają nas w najlepszym świetle, piszemy posty wyrażające nasze opinie, a lajki i komentarze stają się wskaźnikami naszej wartości. Czy w takim świecie jesteśmy jeszcze sobą?

Cyfrowa rzeczywistość stawia przed nami wyzwanie. Łatwo jest ukryć się za ekranem i tworzyć wersję siebie, która jest bardziej atrakcyjna, interesująca czy kontrowersyjna. Możemy być kimkolwiek chcemy, ale czy w takim razie nie tracimy swojej prawdziwej tożsamości? Nie twierdzę, że media społecznościowe są złe. Dają nam możliwość nawiązywania kontaktów, dzielenia się doświadczeniami i uczestniczenia w globalnych dyskusjach. Jednak kluczem jest znalezienie równowagi. Musimy pamiętać, by nie tracić siebie w tym wirtualnym świecie i nie oceniać swojej wartości na podstawie liczby followersów.

Może czas wrócić do korzeni i przypomnieć sobie, co naprawdę oznacza „bycie sobą”. Być może to oznacza, że potrzebujemy więcej chwil offline, spędzonych z bliskimi, na rozmowach twarzą w twarz, a nie przez ekran. Może to oznacza, że powinniśmy szukać szczęścia w rzeczywistości, a nie w wirtualnych lajkach. W świecie pełnym cyfrowych iluzji, prawdziwe „bycie sobą” może być naszym największym osiągnięciem.

Dodaj komentarz

error: Zakaz kopiowania treści