Hossy nie kończą się w strachu, tylko w euforii

Czas czytania w minutach: 3

Kiedy rynek kryptowalut rośnie, entuzjazm zaczyna sięgać coraz wyżej. Ale czy to już koniec hossy? Nie, hossy nigdy nie kończą się w momencie, gdy inwestorzy się boją. One kończą się w euforii – w momencie, gdy wszyscy są przekonani, że ceny mogą tylko rosnąć.

Dziś Bitcoin stoi na poziomie 95 800 USD, Ethereum na 2720 USD, Dogecoin kosztuje 0,253 USD, a BNB osiągnął 650 USD. To wartości, które jeszcze rok temu wydawałyby się wielu inwestorom nierealne. Ale teraz stają się codziennością. Czy powinniśmy się bać? Czy to już moment, w którym lepiej realizować zyski?

Korekta to naturalny element rynku

Rynki nie rosną w linii prostej. Korekty są konieczne, by wykresy wyglądały zdrowo. Bez nich wzrosty byłyby niestabilne i szybko zakończyłyby się brutalnym krachem. Każdy cykl hossy w historii kryptowalut miał swoje gwałtowne cofnięcia, które wybijały słabsze ręce i pozwalały dużym graczom skupić więcej aktywów.

Obecne ruchy BTC pokazują, że jesteśmy w fazie przystanku – mała korekta jest nieunikniona. Możemy spodziewać się lekkich spadków, ale prawdziwy finał tej hossy jeszcze nie nadszedł. Wystarczy spojrzeć na nastroje na rynku – euforii jeszcze nie widać.

Gdzie jest ten szczyt?

Hossa kończy się w momencie, gdy wszyscy są pewni, że „Bitcoin nigdy nie spadnie” i „to dopiero początek”. Gdy zobaczymy nagłówki w mainstreamowych mediach, że BTC zaraz osiągnie pół miliona dolarów, a przeciętni inwestorzy będą rzucać się na rynek bez żadnej strategii, wtedy będzie można mówić o bańce.

Dopóki jednak na rynku jest miejsce na strach i wahanie, dopóty mamy jeszcze czas. Najgorsza decyzja? Panikowanie na korektach. Bo to właśnie w tych momentach wielcy gracze budują swoje pozycje, zanim nastąpi kolejna fala wzrostów.

Historia pokazuje, że hossa kończy się zawsze w jednym stylu: euforia, FOMO, astronomiczne prognozy, celebryci promujący kryptowaluty i tłumy nowych inwestorów wchodzących „na samym szczycie”. Jesteśmy coraz bliżej tego momentu, ale jeszcze tam nie dotarliśmy.

Zanim więc zaczniecie wpadać w panikę – przypomnijcie sobie, że hossa nie kończy się w strachu. Ona kończy się w euforii.

error: Zakaz kopiowania treści