Gra o Kapitał – Szermierka na Grotach Kryptowalut

Czas czytania w minutach: 4

Rynek kryptowalut przypomina ogromną, globalną salę balową, gdzie na parkiecie co chwilę pojawiają się nowe twarze, każda z nich pewna swojego kroku, każda z nich gotowa zatańczyć najzmyślniejsze figury finansowej ekwilibrystyki. W tym niekończącym się balu pojawił się pewien Polak, mentor, YouTuber, który zdecydował się zatańczyć ten taniec na własnych warunkach – mówię tu o Philu Koniecznym, o którym już wspominałem, człowieku w masce, który prowadzi swój kurs po polsku, dla Polaków.

W tej krypto-korytarzy tanecznych, gdzie każdy może stać się nauczycielem walca, nie brakuje tych, którzy „wiedzą lepiej” niż Phil. Wspinają się oni na szczyty giełdowych indeksów z zapartym tchem, przekonani, że złapali byka za rogi. A jednak, często kończą jako dawcy, dostawcy kapitału, który w ruchu perpetuum mobile rynku płynie do rąk bardziej doświadczonych lub bardziej szczęśliwych.

Tak, na tym właśnie polega inwestowanie – na przepływie kapitału, na transakcjach, gdzie jedna strona oddaje, aby druga mogła przyjąć. To taniec, w którym każdy krok kosztuje, a muzyka giełdy nie zna pauzy. I tak jak w każdym dobrym tangu, prowadzenie jest kluczowe.

Phil Konieczny, w swojej pedagogicznej roli, wyraża życzenie, aby to właśnie Polacy byli tymi, którzy prowadzą. To swoisty patriotyzm ekonomiczny, pragnienie, by to Polacy byli tymi, co skupiają kapitał, co nauczą się kroków niezbędnych, aby taniec krypto nie zakończył się niespodziewanym upadkiem. Stąd decyzja o mentoringu w języku polskim – to próba zbudowania kryptowalutowego „Polskiego mocarstwa”, gdzie wiedza i kapitał krążą w obrębie jednego języka, jednej kultury.

Czy to podejście jest skuteczne? Czy można ograniczyć przepływ kapitału do narodowych granic w świecie, gdzie Bitcoin nie zna paszportów, a Ethereum nie obchodzi, w jakim języku przemawiasz? To otwarte pytania, na które rynek codziennie stara się odpowiedzieć, choćby w nieuchwytnej kryptowalutowej walucie.

Nie ulega jednak wątpliwości, że każdy naród ceni sobie „swoich” – tych, którzy mówią tym samym językiem, podzielają podobne wartości, rozumieją lokalne niuanse. W tej wielokulturowej krypto-sali balowej, gdzie każdy krok może być śledzony, analizowany i kopiętowany przez cały świat, lokalne społeczności szukają mentora, który zrozumie ich unikalne rytmy.

Tak więc, czy można mieć pretensje do Phila Koniecznego, że chce, aby to jego rodacy byli tymi, co składają ostatnie kroki tego finansowego tanga? Czy nie jest to rodzaj lojalności, która w świecie bez granic wydaje się być rzadkością?

Żyjemy w czasach, gdy ekonomia i tożsamość są nieodłącznie splecione, a język – czy to język narodowy, czy język pieniądza – definiuje nasze miejsce na parkiecie. Dla Phila i wielu innych, to właśnie polski staje się językiem, w którym liczą się nie tylko słowa, ale i liczby. Co przyniesie przyszłość? Kto wie, może to właśnie mała łyżeczka lokalności będzie kluczem do zrozumienia globalnego rynku. Tylko czas, ten najwierniejszy kompan rytmu giełdy, może odsłonić prawdę.

error: Zakaz kopiowania treści