NEKROLOG PAŃSTWA POLSKIEGO
Z głębokim smutkiem zawiadamiamy, że po ponad tysiącu lat istnienia Państwo Polskie zmarło — nie w chwale na polu bitwy, nie od ciosu wroga, ale w ciszy, wstydu i zobojętnienia, z rąk własnych obywateli.
Urodzone w roku 966, formalnie dogorywało przez lata, aby ostatecznie umrzeć w roku 2025.
Nie zabili nas obcy. Zrobiliśmy to sami
Polska nie padła ofiarą czołgów ani rakiet. Zginęła powoli, z tysiąca drobnych wyborów: z lenistwa, z wygody, z cynizmu, z tchórzostwa.
Zginęła, bo jej obywatele zmęczyli się wolnością i zaczęli traktować ją jak rzecz należną, a nie wywalczoną.
Zginęła, bo przestaliśmy myśleć kategoriami przyszłości — zaczęliśmy żyć w rytmie bodźców, lajków i codziennych wygód.
Zgon w hałasie i chaosie
Państwo Polskie umarło:
w jazgocie mediów społecznościowych,
w kłótniach, których nikt już nawet nie rozumie,
w ignorancji, którą nazwano „własnym zdaniem”,
w spektaklu pozorów, gdzie prawda przestała mieć znaczenie,
w tanim handlu przyszłością za święty spokój tu i teraz.
Niszczenie instytucji, sądów, edukacji, rodziny, kultury — nie przyszło nagle. To była cierpliwa, wieloletnia eutanazja pamięci i odpowiedzialności.
Śmierć z braku troski
Państwo Polskie nie straciło terytorium – straciło ludzi zdolnych je unieść.
Zabrakło refleksji, elementarnej troski o dobro wspólne, wstydu wobec przodków i troski o potomnych.
Zabrakło woli wychowywania świadomych obywateli – ważniejsze było wychowanie idealnych konsumentów.
Co zostało?
Ruiny.
Nie budynków – wartości.
Wstydliwe wspomnienie wielkich ideałów.
I gorzkie pytanie: czy naród, który sam siebie unicestwił, może się kiedyś narodzić po raz drugi?
Być może tak — ale tylko wtedy, gdy pojawi się pokolenie, które zrozumie, że:
wolność nie jest stanem przyrodzonym, tylko obowiązkiem, którego nie da się zostawić na potem.
CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI
