Dlaczego świat milczy, gdy elity niszczą cywilizację
Czasem mam wrażenie, że historia zatacza krąg.
Że znów doszliśmy do momentu, w którym kilku ludzi — znanych z imienia i nazwiska — decyduje o losach milionów, a świat patrzy i milczy.
Nie dlatego, że nie widzi.
Ale dlatego, że nauczył się nie reagować.
Kiedyś mówiono, że zło triumfuje tylko wtedy, gdy dobrzy ludzie nic nie robią.
Dziś powiedziałbym inaczej: zło triumfuje wtedy, gdy dobrzy ludzie są zmęczeni, zniechęceni i uwierzyli, że nic się nie da zrobić.
Bo współczesna władza nie potrzebuje bagnetów — wystarczy jej apatia społeczeństwa.
Iluzja wyboru
Od lat utrzymuje się w nas przekonanie, że mamy wpływ.
Że demokracja daje nam władzę, a wybory pozwalają decydować o kierunku świata.
To piękna bajka, ale bajka.
Za kulisami polityki istnieją struktury, które nie podlegają żadnym głosowaniom — banki centralne, międzynarodowe fundusze, korporacje, które mają większe budżety niż całe państwa.
To one piszą scenariusz, a politycy odgrywają swoje role.
Dlatego twarze elit widzimy wciąż te same — niezależnie od tego, kto „wygrywa”.
To nie przypadek, że nawet największe skandale nie kończą karier.
Bo aktor, który gra główną rolę w spektaklu systemu, nie jest po to, by mówić prawdę, lecz by trzymać publiczność na miejscach.
Lęk przed utratą komfortu
Ludzie nie buntują się, bo boją się stracić to, co mają.
Praca, kredyt, mieszkanie, spokój — to współczesne kajdany.
Kiedyś kontrolowano ludzi siłą, dziś robi się to przez strach i wygodę.
„Nie wychylaj się, bo możesz stracić.”
I tak właśnie powstaje najdoskonalsza forma niewolnictwa – taka, w której ludzie sami pilnują własnych łańcuchów.
Narracja zamiast prawdy
W świecie, w którym informacja stała się bronią, prawda jest tylko jednym z produktów.
Nie musisz już tłumić opozycji, wystarczy ją ośmieszyć.
Nie musisz zakazywać idei, wystarczy zasypać ludzi tysiącem sprzecznych komunikatów, aż przestaną wiedzieć, w co wierzyć.
To właśnie dlatego elity mogą dziś niszczyć Europę, gospodarki i relacje między narodami, a jednocześnie występować w telewizji jako „zbawcy świata”.
Bo prawda przestała być wartością — stała się towarem, który kupujemy w zależności od tego, jaki kanał oglądamy.
Podzieleni, więc bezbronni
Nigdy wcześniej społeczeństwa nie były tak bardzo podzielone.
Nie potrzeba już wojen między narodami — wystarczą wojny między sąsiadami.
Lewa i prawa strona, szczepieni i nieszczepieni, biedni i bogaci, kobiety i mężczyźni — wszystko może być powodem do kłótni, byle ludzie nie patrzyli w tym samym kierunku.
Bo dopóki się kłócimy, nikt nie zada pytania: kto naprawdę nami rządzi?
Ale to się kiedyś kończy
Każdy system, który odrywa się od ludzi, prędzej czy później się załamuje.
Historia nie kłamie.
Upadły imperia, które wydawały się wieczne — Rzym, Bizancjum, Związek Radziecki.
I upadnie również ten system, oparty na kłamstwie, manipulacji i chciwości.
Nie dlatego, że ktoś go obali, ale dlatego, że sam się rozpadnie pod ciężarem własnych iluzji.
Może właśnie dlatego teraz tak wielu z nas zaczyna zadawać pytania.
Nie te o pieniądze, politykę czy kursy walut, ale te najprostsze — o sens, o prawdę, o przyszłość.
Bo świat można zmienić tylko wtedy, gdy człowiek znów zacznie myśleć samodzielnie.
Nie wiem, kiedy to nastąpi.
Ale wiem, że każda rewolucja — również ta duchowa — zaczyna się od jednego zdania:
