Na hossę trzeba się zapisać. Mentoring na każdy e-mail
Patrząc na moją skrzynkę pocztową, mam wrażenie, że coś się zbliża. Może to cykl Bitcoina, może zwykły powrót do dynamiki rynku kryptowalut. A może po prostu zapisy na trzecią edycję mentoringu Phila Koniecznego. Tyle wiadomości, ile ostatnio dostałem, nie miałem w ciągu całego roku. A jakby tego było mało – kolejne powiadomienie na Facebooku.
Bananowa strefa i obietnice hossy – marketing w akcji
Z marketingowego punktu widzenia, to prawdziwy pokaz siły. Phil stara się przekonać nas, że jesteśmy o krok od „banana zone”, okresu dynamicznych wzrostów na rynku krypto. I w sumie brzmi to pięknie – wizja kolejnej hossy, która stworzy nowych multimilionerów, jest kusząca. Ale czy to, co widzimy, to naprawdę okazja, czy kolejna z miliona obietnic o szybkim wzbogaceniu?
Hossa na horyzoncie, ale czy mentoring to klucz do sukcesu?
Phil maluje obraz: hossa to szansa na maksymalizację zysków, szczególnie na altcoinach. Po sześciu miesiącach odreagowania powinniśmy zobaczyć najważniejszy etap cyklu. Moment, który, jeśli dobrze wykorzystany, może zapewnić spokój finansowy do końca życia. Kto by nie chciał czuć tego komfortu, wiedząc, że nie musi się już martwić o pieniądze? Ale to tylko wizja – piękna, ale ulotna. Phil wie, jak trafić w nasze marzenia: podróże, luksus, spokój dla rodziny. Tyle że sama hossa nie zrobi wszystkiego za nas – wymaga działania.
Marketingowe tsunami Phila Koniecznego – szansa czy kolejna obietnica?
Zastanawiam się, jak wielu z nas patrzy na te obietnice z nutką sceptycyzmu. Bo o ile idea „zatrudnienia” mentora, który ma 11-letnie doświadczenie i zarobił na rynku miliony, brzmi dobrze, o tyle historia rynku uczy, że nie ma gwarancji sukcesu. Nawet z najlepszą strategią, nawet z najgenialniejszym analitykiem. Wiele zależy od szczęścia, nastrojów rynkowych, decyzji globalnych liderów i niezliczonych czynników, na które nie mamy wpływu.
Phil Konieczny ponownie na scenie – czy to ostatnia taka hossa?
Ale oto jesteśmy, otrzymujemy kolejną szansę – szansę na dołączenie do mentoringu. Phil obiecuje dostęp do gotowej strategii, wgląd w jego analizy i maksymalizację zysków. I choć oferta brzmi kusząco, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że marketingowy zgiełk wokół tego wydarzenia jest większy niż kiedykolwiek. A może po prostu zauważyłem to dopiero teraz?
Phil wie, jak przyciągnąć uwagę. A my? My sami musimy zdecydować, czy skusimy się na wizję banana zone, czy pozostaniemy z boku, analizując te dynamiczne wzrosty, o których wszyscy tak chętnie mówią.