Kryptowaluty na smyczy: Travel Rule w akcji

Czas czytania w minutach: 4

Kiedy kryptowaluty weszły na salony finansowe, wszyscy myśleli, że to taki niegrzeczny dzieciak w garniturze — bezczelny, ale czarujący. Nagle jednak okazało się, że ten niegrzeczny dzieciak wpadł w oko międzynarodowym regulatorom, którzy szybko założyli mu na szyję smycz, zwłaszcza w postaci „Travel Rule”. Czyli, innymi słowy, „droga wolna, ale pokaż dowód osobisty”.

No dobrze, o co w tym wszystkim chodzi? W telegraficznym skrócie, „Travel Rule” to zasada wymyślona przez Financial Action Task Force (FATF), grupę, która zwykle martwi się praniem pieniędzy i finansowaniem terrorystów. Brzmi poważnie, prawda? I rzeczywiście jest. Tyle tylko, że teraz ta zasada trafiła do świata kryptowalut, gdzie wielu użytkowników poczuło się jak dzieci złapane na podjadaniu ciastek przed obiadem.

Jak to działa? Każda transakcja kryptowalutowa, powyżej określonego progu, musi być teraz opatrzona szczegółowymi informacjami o nadawcy i odbiorcy. Imię, nazwisko, adres, numer konta, a może nawet rozmiar buta — wszystko to wędruje razem z transakcją. Z jednej strony, przeciwdziałanie przestępczości brzmi jak szczytny cel. Z drugiej — czy nie tracimy tutaj tego, co w kryptowalutach najpiękniejsze? Anonimowości i wolności?

Zabawne jest to, jak świat kryptowalut przyjmuje te zmiany. Jedni biegną na barykady i krzyczą „To koniec prywatności!”, inni spokojnie ziewają, mówiąc: „Przecież to i tak było do przewidzenia”. Tymczasem regulatorzy rozkładają ręce i mówią: „To dla waszego dobra, serio”. Tak, jakby mówili dzieciom: „Nie jedz tego lizaka, bo ci zęby wypadną”.

Unia Europejska nie zostaje w tyle. Rozporządzenie z 2023 roku — bo oczywiście, musi być rozporządzenie — zmusza giełdy i inne platformy kryptowalutowe do śledzenia transakcji i upewniania się, że wszyscy uczestnicy mają swoje papiery w porządku. „Krypto Sherlock” — tak można by nazwacć ich nową rolę.

Oczywiście, jak to w świecie kryptowalut, ludzie już znaleźli sposoby na obchodzenie tych zasad. Anonimowe portfele, miksery transakcji i inne cuda techniki — innowacyjność w tej branży nigdy nie przestaje zaskakiwać. To jak gra w kotka i myszkę, gdzie kot (czytaj: regulatorzy) zawsze jest o krok za myszką (czytaj: sprytni użytkownicy kryptowalut).

Pytanie, czy „Travel Rule” rzeczywiście zrobi porządek w kryptowalutowym świecie, czy tylko sprawi, że przestępcy przeniosą się na bardziej anonimowe platformy? A może to początek końca marzeń o decentralizacji? Krypto nigdy nie było i nigdy nie będzie nudne.

Więc następnym razem, gdy będziesz wysyłał swoje BTC lub ETH, pamiętaj, że „Travel Rule” już cię obserwuje. A może nawet notuje, jakie skarpetki masz na sobie. W końcu świat kryptowalut to nie tylko technologia, to także spektakl, gdzie nie brak dramatu, komedii i… odrobiny kryminału.

Travel Rule
error: Zakaz kopiowania treści