Donald Trump wraca do politycznej gry, a wielu widzi w nim zbawcę. Człowieka, który rozprawi się z lewicową propagandą, powstrzyma szaleństwo woke i przywróci światu „normalność”. Ale czy na pewno? Czy Trump jest antysystemowym buntownikiem, czy raczej perfekcyjnie wyreżyserowanym elementem globalnego spektaklu, który ma zburzyć stary porządek i wprowadzić nowy?
Zamknijmy oczy na chwilę i przypomnijmy sobie jedną z najważniejszych zasad, jaką kierują się prawdziwi władcy świata: „Ordo ab chao” – „Porządek z chaosu”. Aby zaprowadzić nową rzeczywistość, trzeba zniszczyć starą. Nie robi się tego w rękawiczkach. Robi się to brutalnie i bezwzględnie, często rękami ludzi, którzy pozornie wyglądają na „naszych”. A kimś takim dla konserwatywnej Ameryki i dużej części świata jest właśnie Donald Trump.
Trump i Musk – duet kontrolowanego upadku
Jeśli ktokolwiek wierzy, że Elon Musk jest geniuszem, który samotnie przeciwstawia się „elitom”, powinien przemyśleć sprawę jeszcze raz. Musk to jeden z filarów budowy technokratycznej dystopii, w której wolność słowa i niezależność to tylko złudzenie. To on przejął Twittera i obiecał uczynić go przestrzenią dla „prawdy”, ale jednocześnie cenzuruje wszystko, co mogłoby zagrozić globalnym interesom.
Trump i Musk to dwie strony tej samej monety. Trump burzy stare struktury polityczne, Musk tworzy fundamenty nowego porządku technologicznego, w którym ludzie będą coraz bardziej kontrolowani – poprzez AI, czipy Neuralink i systemy nadzoru. To nie teoria spiskowa, to realna strategia, o której otwarcie mówi się w kręgach wielkiego biznesu.
Geopolityczne trzęsienie ziemi – wszystko zgodnie z planem
Teraz spójrzmy na fakty. Trump, który miał „skończyć wojny”, nagle chce eskalacji. Jego administracja naciska na Europę, by zwiększyła wydatki na Ukrainę, co oznacza więcej pieniędzy od podatników na konflikt, który Amerykanie mogliby zakończyć w kilka tygodni. Ale im to nie na rękę. Wojna to biznes, wojna to kontrola.
Cła na Meksyk i Kanadę? Dolar, który jeszcze niedawno był twierdzą, dostaje kolejne ciosy. Meksykańskie peso tonie, rynki reagują paniką. Kto na tym korzysta? Gracze, którzy od lat wiedzieli, że ten scenariusz nadejdzie, i odpowiednio się na niego przygotowali.
Cła na Unię Europejską? Tak, Polak również dostanie po kieszeni, choć Ameryka od lat mówi nam, że jesteśmy „sojusznikami”. Prawda jest taka, że USA nigdy nie miały przyjaciół, tylko interesy. A jeśli ktoś wierzy, że Polska cokolwiek znaczy w geopolitycznej układance Waszyngtonu, to niech przypomni sobie historię Iraku, Libii czy Syrii – każdy „sojusznik” USA kończy jako narzędzie do osiągania ich celów.
Izrael, Palantir i rządy techno-faszystów
Trump nie kryje swojej ślepej lojalności wobec Izraela, co nie powinno dziwić nikogo, kto choć trochę zna realia amerykańskiej polityki. Jego administracja znosi wszelkie ograniczenia na dostawy broni dla Tel Awiwu, choć świat coraz głośniej mówi o zbrodniach wojennych w Palestynie. To właśnie za Trumpa Izrael otrzymał największe wsparcie wojskowe w historii.
A teraz dochodzimy do Palantira – jednej z najbardziej tajemniczych firm na świecie. Jej zadaniem jest monitorowanie i analizowanie danych na niespotykaną dotąd skalę. Wspiera amerykańskie agencje wywiadowcze, śledzi obywateli i kontroluje pola walki. To właśnie dzięki takim firmom wojna staje się coraz bardziej sterylna i skuteczna – a także niekończąca się.
Amerykańska klasa średnia? Nie ma przyszłości
Wielkie wojny handlowe, konflikty geopolityczne i gigantyczne zadłużenie – wszystko to prowadzi do jednego celu: zniszczenia klasy średniej.
Trump, który kiedyś obiecywał „przywrócić Amerykę zwykłym ludziom”, teraz robi wszystko, by ich wykończyć. Jeśli zlikwiduje klasę średnią, pozostaną tylko dwie warstwy społeczne: elity i niewolnicy. A tego przecież chcą globalni technokraci – nie chcą świata pełnego niezależnych przedsiębiorców, lecz świata korporacyjnych najemników, którzy będą całkowicie zależni od systemu.
Wilk w owczej skórze
Czy to wszystko przypadek? Oczywiście, że nie. Trump to doskonały aktor, który odgrywa swoją rolę w wielkim teatrze geopolityki. Towarzystwo Fabiańskie, czyli jedno z najbardziej wpływowych ugrupowań elit rządzących, ma w swoim godle wilka w owczej skórze. Przypadek? Mało prawdopodobne.
Trump nie jest żadnym zbawcą, nie jest rewolucjonistą. Jest elementem gry, którą elity prowadzą od wieków. I ta gra zawsze kończy się tak samo – upadkiem jednych i triumfem tych, którzy pociągają za sznurki.
Zostaliście oszukani
Kiedy media kreują ci kogoś na zbawcę, powinna zapalić się czerwona lampka. W rzeczywistości to wszystko jeden system, jedno wielkie kłamstwo. Trump, Musk, Gates, Soros – oni wszyscy grają w tej samej drużynie.
I choć może wydawać się, że Trump to antyestablishmentowy buntownik, prawda jest brutalna: to jeden z nich, tylko w innej masce.
